... czyli popołudnie spędzone przy maszynie.
Dla doświadczonej krawcowej uszycie takich woreczków to przysłowiowa "bułka z masłem "i zajęłoby pewnie mniej niż godzinę.
Ja niestety nie zaliczam się do tego grona,
maszynę mam od niedawna i uszycie zwykłych bawełnianych woreczków było małym wyzwaniem, szczególnie prawidłowe uszycie tunelików na sznureczki.
Nie obeszło się bez wcześniejszego poszperania w sieci i oglądnięcia paru tutoriali.
Ale w końcu udało mi się uszyć kilka
i jestem z nich nawet zadowolona.
A że, braki krawieckie trzeba jakoś nadrobić, wiec woreczki zyskały jeszcze parę elementów wymyślonych na poczekaniu.
Jako pierwszy powstał woreczek na spinacze, jakoś zawsze ich szukam, kiedy muszę rozwiesić pranie.
Najwięcej zazwyczaj znajduję w szafkach kuchennych,
tu spięta torebka z mąka, tam rozerwany woreczek z solą.
Czasem też robią za zakładkę do książki, jak ta akurat się zawieruszy.
Jak dla mnie wielofunkcyjne zastosowanie mają:-)
Kolejny woreczek dla synka, na małe części klocków lego, które wiecznie plątają się po całym pokoju.
Ostatni, w kolorze różu w kropeczki, uszyty z rozpędu, nie ma jeszcze swojego przeznaczenia, może wypełnię go suszonymi płatkami kwiatów i zawieszę w szafie.
I to by było na tyle jeżeli chodzi o moje postępy krawieckie,
jak na razie pozostaje na etapie szycia poszewek, toreb ekologicznych i woreczków:-)
Miłego dnia :-)
jak na razie pozostaje na etapie szycia poszewek, toreb ekologicznych i woreczków:-)
Miłego dnia :-)
Kamila
Kamilko świetnie ci to wyszło ;-)...ja to szyciowo straszna noga jestem więc doceniam Twoje starania bardzo ;-). Dla mnie cud miód... Buziaki i dobrego dnia ;-)
OdpowiedzUsuńDziękuję :-) pozdrawiam również i miłego weekendu życzę :-)
Usuń