Powiem szczerze, że dzisiejszego posta nie byłoby wcale, gdyby nie przypadek, może złośliwość losu, albo po prostu jakiś spadek napięcia, który spowodował, że wczoraj, kiedy szykowałam wieczorem kolację, światło zamrugało dwa razy, usłyszałam ciche pstryknięcie i zapadła ciemność. Obie żarówki jakby się umówiły i strzeliły w tym samym czasie.
Kolację dokończyłam przy małej lampce nocnej, a z samego rana wzięłam się za wymianę tych nieszczęsnych żarówek. Pierwszą wkręciłam bez problemu, natomiast z drugą nie poszło już tak łatwo, ponieważ pękła, a gwint został w lampie i trzeba było się troszkę nagimnastykować, żeby go wyciągnąć.
Ale jak to mówią nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło, ponieważ tą pęknięta postanowiłam wykorzystać jako ... doniczkę na małego sukulenta. Widziałam już kiedyś w sieci podobne aranżacje i bardzo mi się podobały, ale jakoś nie chciało mi się nigdy zagłębiać w temat jak przeciąć żarówkę i pozbawić ją górnej niepotrzebnej części.
Co sądzicie o takim zastosowaniu żarówki ?
Kamila
dla mnie bomba! :)
OdpowiedzUsuńDobry pomysł, fatalne wykonanie.
OdpowiedzUsuńSuper pomysł, już gdzieś go widziałam.Zdradzisz jak przecięłaś żarówkę? pozdrawiam Paula
OdpowiedzUsuńżarówka sama pękła, więc nie musiałam jej przecinać :-)
UsuńBardzo fajne rozwiązanie :)
OdpowiedzUsuńSuper pomysł Kamilko!
OdpowiedzUsuńBardzo mi się podoba :)
Pozdrawiam serdecznie!
Ekstra pomysł :)!
OdpowiedzUsuńŚwietnie wygląda tylko ja się zawsze zastanawiam co jak takie maleństwo urośnie większe
OdpowiedzUsuńsuper. i jak równo pękła!
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
http://pastelowonabialym.blogspot.com/