Był czas, kiedy każdą wolną chwilę poświęcałam na robienie własnej biżuterii. Było to bardzo relaksujące i miłe zajęcie, ale z czasem mi się trochę znudziło i porzuciłam go na rzecz m.in szycia, odnawiania starych przedmiotów, itp. Koraliki, bigle, szpilki i wszystkie z tym związane akcesoria poszły w kąt. Jednak, że lato tuż tuż przydałaby się nowa biżuteria na nowy sezon. Zamiast biec po weekendzie do sklepu, w niedzielę ściągnęłam z szafy zakurzone pudło, w którym znalazłam m.in trochę koralików w kolorze pudrowego różu oraz mięty. Przypomniałam sobie również o chwostach, które kiedyś odcięłam od apaszki i użyłam do ozdobienia słoika - lampionu ( TUTAJ). Teraz przydały się do wykonania naszyjników.
W ciągu godziny powstały dwa, pierwszy w kolorze różowy i bardziej okazały, drugi mniejszy i skromniejszy w odcieniu mięty.
Który przypadł Wam bardziej do gustu ?
mnie ciężko się zdecydować, chociaż chyba troszkę ta mięta bardziej skradła moje serce :-)
Słonecznego dnia :)
Mnie róż:)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
http://pastelowonabialym.blogspot.com/
Ciężka decyzja, który lepszy obydwa mi się podobają...zależy do jakiego stroju ;) Mam podobnie z biżuterią, kiedyś robiłam ilości hurtowe, teraz wolę inne robótki :)
OdpowiedzUsuńBardzo fajne oba naszyjniki :)) Gdybym miała wybierać, to ten turkusowy :))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko, Agness:)